Era Intela – Intel 4004 , Intel 8008, Intellec, Micral N

Pierwszy mikroprocesor Intel 4004

15 listopada 1971 r. firma Noyce’a i Moore’a Intel Corporation wypuściła na rynek  swój pierwszy zestaw mikroczipów serii 4000, nazwany roboczo MSC-4. W skład zestawu weszły mikroczipy 4001, 4002, 4003 oraz 4-bitowy 4004, który został nazwany mikroprocesorem. Pierwszy mikroprocesor w dziejach elektroniki kosztował  200 dolarów.

Mikroczipy wyprodukowano na zlecenie japońskiej firmy Busicom. Zostały zastosowane w ich nowoczesnym kalkulatorze biurkowym Unicom 141P, wypuszczonym na rynek w 1972 r.

 


Kalkulator Unicom 141P 1972 r. (fot. Michael Holley)

Zgodnie z umową, jaką zawarł Robert Noyce z Japończykami, zrzekli się oni praw do wyłączności na nowy wynalazek za 60 tys. dolarów. Dzięki temu Intel mógł sprzedawać licencję na i4004 innym firmom produkującym elektronikę. No i zarabiać wielokrotność tego, co zapłacił Japończykom. W 1972 r. Noyce, chyba jako jedyny, miał wizję tego co przyniesie era mikroprocesorów (pisałem o tym w poprzednim tekście) ale nawet on nie mógł przypuszczać, że po 50 lat procesory Intela będą w każdym biurze, niemal każdym domu, nie tylko w USA, ale na całym świecie.

 

Twórcy i4004

Twórcami, czy raczej wynalazcami i twórcami pierwszego mikroprocesora byli czterej pracownicy Intela. Ted Hoff, który pierwszy wymyślił koncepcję umieszczenia w pojedynczej, programowalnej „kości” (mikroczipie) jednostki centralnej, pamięci RAM, ROM i urządzeń wejścia/wyjścia, czyli zrobienia jednej kości, która spełniała będzie wszystkie zadania komputera. Stan Mazor, który współpracował z Hoffem, napisał oprogramowanie do mikoprocesora. Masatoshi Shima, który opracował koncepcję układów logicznych i Federic Faggin, lider zespołu pracującego nad i4004, który opracował metodę tworzenia bramek logicznych w krzemie.


Mikroprocesor Intel 4004 (fot. wikipedia.org)

Intel 4004 był robiony z myślą o kalkulatorach Busicomu, ale nowym wynalazkiem zainteresowała się agencja kosmiczna NASA. Mikroprocesory i4004 zostały wykorzystane m.in. w sondzie Pionieer 10, która w 1973 r. dotarła na orbitę Jowisza, gdzie wykonała 300 pionierskich zdjęć planety, a później opuściła nasz  Układ Słoneczny. Intel 4004 stał pierwszym procesorem, który wyleciał poza nasz Układ Słoneczny.

Intel 8008

W pierwszych latach działalności Intel był przede wszystkim producentem pamięci półprzewodnikowych. Stworzenie mikroprocesora i jego produkcja, początkowo była działalnością dodatkową przedsiębiorstwa. Mikroprocesor był nowością na rynku, produktem niestandardowym, o niewielkiej możliwości zastosowania. Federic Faggini stał się głównym twórcą i promotorem pierwszych mikroprocesorów i to on naciskał na szefów Intela, aby na poważnie zajęli się rozwojem i produkcją mikroprocesorów.


Mikroprocesor Intel 8008 (fot. ze strony www.pldos.pl)

W tym samym czasie, kiedy zaczynano pracę nad mikroczipem dla Busicomu, w Intelu pracowano również nad zleceniem firmy Computer Terminal Corporation, która zamówiła procesora 8 -bitowy do komputera Datapoint 2020. Procesor otrzymał roboczą nazwę 1201. Miał to być pierwszy mikroprocesor Intela, ale w pewnym momencie głównego inżyniera projektu przeniesiono do innych zadań i to i4004 został pierwszy ukończony. Zespół Fagginiego wrócił do pracy nad 1201 i ukończył projekt w 1972 r., ale CTC zrezygnowało z procesora intelowskiego montując w Datapoint 2020 standardowy procesor z układów scalonych TTL.. Ponieważ 1201 był procesorem 8-bitowym otrzymał nazwę i8008. CTC odsprzedało prawa do 8008 i w ten sposób Intel mógł sprzedawać mikroprocesor innym klientom.

Intellec-4, Intellec-8

Mikroprocesor i8008 był procesorem bardziej wydajnym od i4004, ale wydajnie działał tylko  w układach, dla których został zaprojektowany. Aby zastosować go w innych urządzeniach konieczne było tworzenie odpowiedniego oprogramowania. Ten problem oraz cena 360$ nie przyciągały klientów. Do prostych zastosowań klienci kupowali dużo tańszy i niewiele mniej wydajny układ i4004.

Aby zwiększyć sprzedaż i8008 powstał pomysł, by stworzyć komputer, który pozwalałby inżynierom i programistom na pisanie i testowanie  oprogramowania zgodnego z intelowskimi procesorami. W 1973 r. wypuszczono na rynek dwie maszyny pod nazwą Intellec. Intellec-4 z procesorem i4004 i Intellec-8 z procesorem i8008. Ten ostatni kosztował – 2398$. Intellec-8 nie był komputerem przeznaczonym do szerokiej, konsumenckiej sprzedaży, mimo to przyniósł on więcej zysków niż sprzedaż samych procesorów i8008

.

Mikrokpomputer Intela Intellec-8 1973 r. (fot. ze strony www.computinghistory.org.uk)

Intellec Intela był pierwszym w historii komputerem IV generacji czyli komputerem wykorzystującym mikroprocesory, a nie, jak często się podaje, Altair 8800, wyprodukowany rok później.

Mikroprocesor i8008 sam w sobie był udanym produktem, ale, żeby użyć go jako kompleksowy system informatyczny, wymagał dodatkowo około 20 układów scalonych, co powodowało, że konstruowanie takiego systemu  przestawało być opłacalne. Dlatego Faggini opracował nowy model mikroprocesora i8080,  który znalazł szersze zastosowanie. O tym za tydzień.

Micral N

Jedynym komputerem, w którym zastosowano i8008, a który był  produkowany przez kilka lat był Micral N. Początkiem roku 1973 we Francji, na zlecenia firmy R2E, inżynier informatyk Francois Gernelle zaprojektował komputer Micral N i wykorzystał w nim procesor  Intela. Pracował z prędkością 50 tys. operacji na sekundę, początkowo wyposażony był w teleprinter (dalekopis) i czytnik kart perforowanych, później zastąpiono teleprinter monitorem z klawiaturą i wyposażono Micral N  w czytnik dyskietek 8- calowych oraz dysk twardy o pojemności 5MB. Oprogramowanie napisał Philippe Kahn, w projekcie brał też udział właściciel R2E Adre Troung Thi.


Mikrokpomputer Micral N 1973 r. (fot. ze strony www.connexionfrance.com)

Komputer był skonstruowany na potrzeby badań dla Instytutu Badań Rolniczych i kosztował 8500 franków. Micral N i kolejne jego wersje produkowano do 1981 roku, kiedy to Troung Thi sprzedał swoją firmę największemu koncernowi informatycznemu we Francji Grupie Bull.

Intellec był pierwszym mikrokomputerem w historii, ale był to produkt skierowany do profesjonalistów, natomiast Mistral N był pierwszy komputerem komercyjnym na świecie  i pierwszym mikrokomputerem produkowanym w Europie.

Ciekawostka

Intel jest największym producentem procesorów na świecie, szacuje się, że prawie 70% komputerów posiada „na pokładzie” intelowski wynalazek. Ale Intel produkuje przecież urządzenia, które znajdują się w skrzynce komputera czy w obudowie laptopa, jednym słowem są niewidoczne dla konsumentów. Jak osiągnąć rozpoznawalność marki, skoro twoje produkt są „niewidoczne” dla konsumenta i same loga na procesorze nie widzi nikt, poza tymi, którzy montują urządzenie lub je serwisują?


Logo Intela Inside (fot. Domena publiczna)

Otóż początkiem lat 90. ubiegłego wieku marketingowcy Intela wymyślili hasło „Intel Inside”. Zaoferowali oni producentom sprzętu 6% rabatu na procesory, uzyskane środki  zdeponowali w specjalnym funduszu. Z tego funduszu pokrywali 50% wydatków producenta sprzętu na reklamę. A co w zamian? Tylko mała naklejka, którą producent naklei na obudowę PC-ta lub obok klawiatury laptopa. Któż by odmówił? Nie dosyć, że rabat, to jeszcze dopłata do reklamy. Akcja była kontrowersyjna, zwłaszcza dla księgowych Intela, ponieważ kosztowała niebagatelną sumę 100 mln dolarów! Czy się to firmie opłaciło?

 Teraz z perspektywy ponad 25 lat wiemy, że tak. Marka Intel stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych na świecie. Któż nie spotkał komputera z taka nalepką?

Jeżeli ktoś taki się znajdzie, niech napisze do mnie. Podzielę się jego doświadczeniem w kolejnym tekście.

 

G. Shamot

 

 

 

Źródła
=================
Walter Isaacson – The Innovators.
The History of Intel Processors
http://www.pldos.pl/bogus/hardware/procesory/intel
http://www.computinghistory.org.uk

Era Intela – Noyce, Moore, Grove, Intel, mikroprocesor

Był rok 1968, Robert Noyce od kilku lat pracował w Fairchild Semiconductor, był uznanym inżynierem, menadżerem i wynalazcą układu scalonego. Stwierdził jednak, że praca w korporacji, jaką stał się Fairchild, już go nie interesuje,  że pora zrobić coś nowego. Zadzwonił do Artura Rocka, który 11 lat wcześniej pomagał mu zorganizować środki potrzebne do założenia Fairchild Semiconductors. Teraz poprosił Rocka aby poszukała mu inwestorów do jego nowej firmy, którą chciał założyć wspólnie ze swoim naukowym i biznesowym partnerem Gordonem Moorem. Artur Rock pochodził z żydowskiej rodziny, która przyjechała do USA z Rosji, więc smykałkę do interesu miał we krwi. Na akcjach Fairchild, w ciągu 7 lat zarobił 30-krotną wartość tego, co zainwestował, więc w nową firmę Noyce’a i Moore’a zainwestował w ciemno. Aby zebrać potrzebny kapitał 500 tys. akcji po 5 dolarów, czyli zorganizować grupę inwestorów, którzy wyłożą 2,5 mln dolarów na nową firmę branży elektronicznej potrzebował…2 dni!


Siedziba Intel w Santa Clara w Dolinie Krzemowej (fot. Demena publiczna)

Integrated Electronics Corporation czyli Intel

Noyce i Moore długo wymyślali nazwę swojej firmy, aż stanęło na Integrated Electronics Corporation, ale przyjął się skrót INTEL. INTEL przez 50 lat stało się nazwą, którą kojarzą we współczesnym świecie nie tylko ludzie z branży komputerowej czy finansowej. Ponieważ wspólnicy chcieli zająć się pracą laboratoryjną, wszak byli przede wszystkim naukowcami, i nie przepadali za kierowaniem innymi współpracownikami, dlatego zaangażowali jako menadżera Andrew „Andy” Grove’a, kolegę z Fairchild. Grove, żydowski emigrant z Węgier, stał się ich wspólnikiem i oddanym pracownikiem firmy. Pracował w Intelu aż do 2004 r. jako dyrektor, prezes, członek zarządu. Później wspierał jeszcze firmę jako doradca, aż do śmierci w 2016 r. Za jego prezesury firma z liczącej 12 pracowników rozrosła się do ponad 100 tys. zatrudnionych, a z początkowego kapitału 2,5 mln doszła do 56 mld USD. W latach 90. Intel był najbardziej wartościową firmą na świecie, do dzisiaj należy do największych firm branży IT i jest największym producentem układów scalonych. Bez wątpienia wielka w tym zasługa Grove’a, którego uważano za jednego z najlepszych menadżerów w Dolinie Krzemowej.

 


Założyciele Intela, od lewej: Grove, Noyce, Moore w 10 rocznicę powstania firmy (fot. ze strony www.npr.org)

Mikroprocesor Intel 4004, początek nowej ery

Oczywiście Noyce, twórca układu scalonego, chciał się skupić na produkcji coraz bardziej precyzyjnych i coraz tańszych układów scalonych, ale  w 1969 roku Intel otrzymał propozycję współpracy od japońskiej firmy Busicom. Japończycy chcieli produkować nowoczesne kalkulatory kieszonkowe i potrzebowali 12 mikrochipów. Każdy mikrochip odpowiadałby za konkretną funkcje kalkulatora: wyświetlanie, liczenie, pamięć itd. Wspólnicy zlecili zaprojektowanie tych układów Tedowi Hoffowi, pracownikowi nr 12 w firmie, który był odpowiedzialny za projektowanie układów scalonych.  W czasie pracy okazało się, że chipy muszą być bardziej skomplikowane niż początkowo myślano i nie da się ich wyprodukować za cenę ustaloną z Japończykami. Dlatego Hoff wraz ze Stanleyem Mazorem wymyślili coś innego. Stworzyli układ scalony wielozadaniowy,  który wykonywał pracę 9 z 12 układów potrzebnych w japońskim kalkulatorze.

Układ ten, ponieważ działał jak programowalny procesor wpisanym w mikrochipa, otrzymał nazwę mikroprocesor.


Mikroprocesor Intel 4004 (fot. ze strony www.npr.org)

I wtedy stała się rzecz może nawet bardziej istotna od skonstruowania mikroprocesora. Robert Noyce zaoferował Japończykom dobrą cenę na mikroprocesor, ale pod warunkiem, że zgodzą się na to, aby Intel zachował prawa do mikrochipa i mógł sprzedawać licencje innym producentom elektroniki. Chciał w ten sposób rozpowszechnić intelowski wynalazek, dzięki czemu byłby wykorzystywany powszechnie w komputerach i urządzeniach elektronicznych. To miało spowodować, że będzie można go taniej produkować niż układy scalone robione na zamówienie. I tak też się stało.

W 1970 roku Ted Hoff wspólnie z nowo zatrudnionym Frederico Faginnem rozpoczęli pracę nad mikroprocesorem, a w marcu 1971 r. sprzedano Busicom pierwszy egzemplarze 4-bitowego mikroprocesora. Mikroprocesor ten nazwano Intel 4004. Składał się on z 2300 tranzystorów, taktowany z częstotliwością 740 kHz, miał 16 4-bitowych rejestrów i 46 instrukcji.

Intel 4004 był pierwszym z  serii mikroprocesorów Intela, które zmieniły świat elektroniki i stały się początkiem IV generacji komputerów – generacji mikrokomputerów.

  Ciekawostka

Robert Noyce, aby rozpowszechnić wynalazek swojej firmy, zwołał w 1972 roku zjazd swojej licznej rodziny. Jakbyśmy dzisiaj powiedzieli był to spotkanie marketingowe. Noyce wszedł na dach autobusu, trzymając w ręce Intel 4004 pokazał go rodzinie i powiedział: „Ten przedmiot zmieni świat, zrewolucjonizuje wasze domy, w których znajdą się komputery. Nie będziecie potrzebowali nawet pieniędzy, bo wszystko będzie odbywał się elektronicznie!”


Robert Noyce twórca Intela (fot. Domena publiczna)

Może trochę przesadził, ale już wkrótce mikroprocesory zaczęły sie pojawiać na ulicy w sygnalizacjach świetlnych, w samochodach, windach, sprzęcie medycznym i sprzęcie AGD, no a przede wszystkim w komputerach, które w końcu stały sie tak małe, że można je było postawić na biurku, nie obawiając się, że biurko się załamie. O tym za tydzień.

P.S.

Za miesiąc 18 lipca przypadnie 50 rocznica założenia Intel Corp. Może przeczytają mój tekst i mnie zaproszą na fetę!? Albo chociaż przyślą z jedną sztukę Intel Core i9-7900X!?

G. Shamot

 

 

 

Źródła
=================
Walter Isaacson – The Innovators.
www.npr.org -Intel Legends Moore And Grove: Making It Last
https://newsroom.intel.com/

Geniusz o niezwykłym życiu – Jacek Karpiński, K-202 – koniec.

Skończyłem poprzedni tekst w drugiej połowie 1972 r., kiedy angielskie „MB Metals” zwróciło pierwszych partię, 15 komputerów K-202, która trafiła do Brytyjczyków w ramach realizacji umowy ze stroną polską. W związku z reklamacją tak dużej partii sprzętu nad głową inżyniera Jacka Karpińskiego zaczęły sie zbierać „czarne chmury”. I nie był to nowy odcinek serialu kostiumowego „Czarne Chmury”, które właśnie wtedy zaczynano kręcić w Polsce. Pierwszy odcinek nadano w TVP  końcem 1973 r. Serial polecam, choć nie ma tam mowy o komputerach. 🙂

Nad Karpińskim zebrały się prawdziwie  „gradowe chmury”. Anglicy zwracają komputery, które ma w 30 dni naprawić i uzupełnić oprogramowanie. Chodziło głównie o zły montaż, brak pełnego oprogramowania i niewykryte w procesie produkcji wadliwe podzespoły. Anglicy zaczynali zastanawiać się nad rozwiązaniem umowy, co byłoby końcem projektu K-202 i osobistą klęską inżyniera. Polska strona z kolei, nie chce finansować dalszych zakupów części elektronicznych za dolary, bo budżet dewizowy jest już mocno przekroczony. A przede wszystkim Służba Bezpieczeństwa prowadzi dochodzenie, chcąc postawić Karpińskiemu zarzuty działania na szkodę polskiej gospodarki, a także szuka dowodów na współpracę Karpińskiego z obcym wywiadem.


Zestawy K-202 w Muzeum Techniki w Warszawie (fot. Muzeum Techniki)

Problemy z jakością K-202

Problemy z jakością przy produkcji komputera K-202 były tak poważne, że dyrekcja Zakładów ERA, które produkowały komputer, zwróciła się do Ministerstwa Przemysłu o reorganizację Zakładów w celu zapewnienia odpowiednich warunków produkcji i zabezpieczenia dostaw dobrej jakości podzespołów elektronicznych, tak aby produkować kilkaset komputerów rocznie, ale najwyższej jakości. Wiązało się to z inwestycjami, także z inwestycjami w dewizach, a tych wydano już na wyprodukowanie pierwszej partii komputerów ogromne ilości. Partia 19 komputerów kosztowała polską stronę 3,3 mln USD. Polskie układy scalone, które stosowano zamiennie z zachodnimi, nie były najwyższej jakości, zatem nie były brane pod uwagę.

Na domiar złego PHZ „Metronex” odrzucił reklamację „MB Metals” na oprogramowanie, odpowiadając, że cześć programów miała wykonać strona angielska, a program COBOL wcale nie był ujęty w umowie, nawet nie określono, kto go ma napisać. Po wymianie korespondencji i wzajemnych pretensjach „MB Metals” stwierdziło zniecierpliwione, że ma już zamówienia na kilkaset sztuk komputera K-202, ale w nieskończoność nie będą czekać na realizację, tym bardziej, że konkurencja nie próżnowała. Od podpisania umowy minęło 2 i pół roku, a strona brytyjska nie otrzymała ani jednego sprawnego i w pełni wyposażonego K-202. Polski komputer przestał być technologiczną rewelacją, w tym czasie dwie  firmy amerykańskie i jedna brytyjska  zaczęły produkować mikrokomputery o podobnych parametrach.

Ponieważ polska strona nie podjęła żadnych decyzji, a sam Jacek Karpiński stracił zapał do dalszej pracy nad projektem, w lutym 1973 roku „WB Metals” wypowiedziało umowę na wspólną produkcję komputera K-202. Nieco później to samo zrobiła „Data Look”. Anglicy wycofali się z umowy, bo przestało im się to opłacać.

W poszukiwaniu inwestora

Zjednoczenie MERA i PHZ „Metronex” rozpoczęły poszukiwania inwestora na terenie Wielkiej Brytanii, który przejąłby zobowiązania po „MB Metals”. Również Jacek Karpiński zaczął swoje poszukiwania, wspólnie z Howardem Lordem właścicielem „Data Loop”. Pomagał im redaktor Stefan Bratkowski mający kontakty z amerykańską firmą 'Recal Thermonic” Ltd. Rozmowy były nieformalne, nikt z polskich władz ani z resortu elektroniki nie wiedział o nich. Podobno Karpiński obiecywał, że polska strona powiększy zakład produkcyjny i wyasygnuje kolejne kilka milionów  dolarów, aby tylko ruszyć z produkcją komputerów.


Komputer K-202 w pracowni Jacka Karpińskiego, 1971 r.(fot.Romuald Broniarek)

Kiedy w „Metronexie” dowiedziano się o zakulisowych działaniach Karpińskiego wstrzymano mu paszport i nie mógł wylecieć do USA na rozmowy z „Recal Thermonic”. Rzecz jasna, bez głównego konstruktora rozmowy o produkcji  komputera nie mogły się odbyć.

Również PHZ „Metronex” i MERA nie znalazły inwestora strategicznego i projekt międzynarodowej produkcji K-202 z przyczyn finansowych zakończył swój żywot.

Pozostało pytanie co z rozpoczętym projektem, który na starcie pochłonął miliony złotych i 3,3 mln dolarów?

Koniec K-202 początek …MERY

Powołano komisje, w skład której weszli przedstawiciele Ministerstwa Przemysłu Maszynowego, Instytutu Maszyn Matematycznych i Zjednoczenia MERA. Zastanawiano się co zrobić z K-202 i czy jest szansa na wdrożenie komputera w system RIAD. RIAD po polsku Jednolity Systemem Elektroniczny Maszyn Cyfrowych, był to system informatyczny, powstający początkiem lat 70., według założeń którego tworzono komputery i oprogramowanie we wszystkich krajach satelickich Związku Sowieckiego. ZSRR narzucił go krajom bloku socjalistycznego, aby mieć kontrolę nad ich systemami komputerowymi, i żeby mogli wykorzystywać komputery wszystkich krajów  Układu Warszawskiego do zadań militarnych przeciw krajom NATO.

Komisja stwierdziła, że dostosowanie K-202 wiąże się ze zmianą oprogramowania, co zajęłoby min. 2 lata i pochłonęło ogromne środki finansowe, na które Polskę nie stać. Ustalono, że należy z K-202 zrobić minikomputer do zastosowania w polskich przedsiębiorstwach, produkując go w oparciu o polskie podzespoły.

Ostatecznie w połowie 1973 r. zlikwidowano Zakład Doświadczalny Mikrokomputerów przy Zakładach ERA. Całą załogę przeniesiono do Instytutu Maszyn Matematycznych, gdzie powstał… Zakład Doświadczalny Mikrokomputerów. Nastąpiła tylko jedna zmiana. Ponieważ Jacek Karpiński odmówił przyjęcia stanowiska Głównego Konstruktora, funkcje objęła Elżbieta Jezierska-Ziemkiewicz, najważniejsza osoba w zespole po Karpińskim, twórczyni procesora i jednostki centralnej K-202. Ona została głównym kierownikiem zespołu pracującego nad nowym komputerem, de facto opartym na  schemacie K-202, ale produkowanym na bazie polskich podzespołów. Opracowywano także system operacyjny i oprogramowanie do tego komputera. Komputer nazwano MERA-400. O tej maszynie napiszę osobny artykuł.


Elżbieta Jezierska-Ziemkiewicz podczas pracy nad K-202 (fot. ze strony www.dobreprogramy.pl)

Jeżeli chodzi o oryginalny K-202 wyprodukowano z pozostałych podzespołów jeszcze kilkanaście komputerów, w sumie na rynek trafiło 30 sztuk. Część maszyn oddano zgodnie z umową do Anglii, część została sprzedana w kraju. Trafiły do wojska m.in. do Dowódctwa Marynarki Wojennej, na uczelnie m.in. Politechnikę Gdańską, Politechnikę Krakowską i do przedsiębiorstw. Jeden z komputerów pracował prawie 20 lat w Hucie im. Lenina w Nowej Hucie, co chyba dobrze świadczy o  jakości tych komputerów.

Służba bezpieczeństwa nie znalazła wystarczających dowodów aby oskarżyć Jacka Karpińskiego o współpracę z obcym wywiadem, ani o działanie na niekorzyść polskiej gospodarki, więc sprawę wyciszono. Nie mniej w 1973 r.  wydano dyrektywę aby nie wydawać Karpińskiemu paszportu. Do 1981 r. Karpiński nie mógł wyjechać za granicę.

Jacek Karpiński mimo, że podawał się za ofiarę nienawiści ze strony kolegów informatyków, którzy pozbawiali go intratnych stanowisk oraz ofiarę spisku na wysokich szczeblach partyjnych w PZPR, nie przestawał zabiegać o możliwość dalszych prac nad K-202… u swoich wysoko postawionych partyjnych znajomych. Doszło do tego, że w 1974 r. odbyła się narada na wysokim szczeblu w Komitecie Centralnym PZPR i wydano zgodę na dalsze prace nad K-202, ale  na Wydziale Fizyki Doświadczalnej Uniwersytetu Warszawskiego. Ku zdziwieniu wszystkich Jacek Karpiński nie zgodził się na to i zrezygnował całkowicie z kontynuowania pracy nad mikrokomputerem K-202. Powiedział, że będzie opracowywał nowy system komputerowy zgodny z RIAD dla potrzeb naukowych.

Tak skończyła się historia niezwykłego komputera K-202, który co prawda nie wyprzedzał swoich czasów o lata, ale mógł być pierwszym polskim minikomputerem konkurującym z amerykańskimi maszynami i do tego świetnie się sprzedającym w kraju i zagranicą. Tak się jednak nie stało.

 Zamiast ciekawostki

Cała historia mikrokomputera K-202 pokazał, że Karpiński nie był geniuszem na miarę prof. Jan Czochralski, ale był wybitnym konstruktorem komputerów, wybitnym informatykiem, któremu kilka czynników nie pozwoliło na zrobieniu kariery w Polsce, jaką zrobiłby w krajach zachodnich, a także na zarobienie dużych pieniędzy. Choć trzeba przyznać, że jak na warunki PRL-owskie zarabiał bardzo dobrze.

Co mu przeszkodziło? Były to na pewno problemy z biurokracją w wydaniu PRL, gdzie każda decyzja zapadała powoli, gdzie trzeba było miesiącami czekać na zamówienie części za granicą, gdzie skąpiono na wydawaniu  dewiz nawet w branży tak strategicznej jaką były komputery. Na pewno, nie wszyscy koledzy ze świata naukowego i informatycznego lubili inżyniera, choć głównie z jego winy. Karpiński nie szczędził im, nie zawsze słusznej, krytyki i głośno mówił jaki on jest zdolny, a inni, mniej zdolni, zajmujący ważne posady w instytucjach branżowych, hamują jego karierę. Również Zakłady ELWRO, w pewnym sensie, utrudniały  mu pracę nad K-202, lobbując w rządzie i  KC PZPR by przyznawano im  dolary na zakup podzespołów elektrycznych za granicą. System gospodarczy w kraju socjalistycznym, jakim był PRL działał tak, że przedsiębiorstwa państwowe (innych nie było) zależne były od budżetu centralnego. W ministerstwach i zjednoczeniach decydowano, jakie środki finansowe przedsiębiorstwo dostanie w danym roku. Środków zawsze brakowało, problemy były zwłaszcza z dewizami. Jeżeli Karpiński załatwił sobie w KC PZPR dodatkowe dewizy na zakup części w  Anglii, to ministerstwo, żeby mu je przekazać musiało zabrać komuś innemu np. uszczuplić budżet dewizowy Zakładów ELWRO. Stad animozje między Karpińskim, a ELWRO (czy innymi zakładami produkującymi elektronikę) i stała walka o dewizy przeznaczone na zakup podzespołów lepszej jakości.


Inżynier Jacek Karpiński (fot. ze strony www.alchetron.com)

Nie mniej największą przeszkodą, która zahamowała produkcję K-202 był sam inżynier Jacek Karpiński. Miał świetne pomysły i był doskonałym projektantem i konstruktorem komputerów, ale był kiepskim menadżerem. Poza tym szybko coś wymyślał, zapalał sie do pracy, ale z czasem entuzjazm mu się kończył i tak naprawdę żadnego projektu nie doprowadził do końca, również K-202. A najgorszą cechą inżyniera, o której chyba pierwszy napiszę otwarcie, był nonszalancki stosunek do pieniędzy. Nigdy nie liczył się z pieniędzmi, lubił luksus i wystawne życie. Szybko potrafił zarobić, ale jeszcze szybciej stracić pieniądze. Podobnie w życiu zawodowym, wydawał ogromne sumy na zakup części i podzespołów, nie licząc się z kosztami, nie negocjując cen, tak że budżet całego projektu wydał już we wstępnym etapie prac nad komputerem.

Bez wątpienia Jacek Karpiński był świetnym konstruktorem i informatykiem, ale nie powinien zajmować się zarządzaniem i realizacją swoich projektów. Niestety, chciał być alfą i omega tych projektów, a jak widać po efektach, aż tak genialny nie był.

To nie koniec historii inżyniera  Karpińskiego, Jeszcze będzie o nim głośno, zwłaszcza kiedy zacznie.. hodować świnie, ale o tym trochę później. Teraz, początkiem lat 70. nadchodzi IV generacja komputerów – era mikroprocesorów i komputerów typu PC, jakie już wszyscy znamy ze współczesnych czasów. Oczywiście nadchodzi z Ameryki. O tym za tydzień.

 

G. Shamot

 

 

Źródła
=================
Działania służb specjalnych Polski Ludowej wobec inżyniera Jacka Karpińskiego w latach 1950–1990 – Adam Kochajkiewicz
Ocalić od zapomnienia K-202 E. Jezierska-Ziemkiewicz, A. Ziemkiewicz
„Geniusz i świnie. Rzecz o Jacku Karpińskim”- Piotr Lipiński
www.dobreprogramy.pl- blog macminik
http://www.girlsgonetech.pl/pionierki-ewa-jezierska-ziemkiewicz
Wspomnienia konstruktora (nie zawsze głównego) komputerów w czasach PRL – Elżbieta Jezierska-Ziemkiewicz
legendy-prl.pl
https://mera400.pl K-202, MERA-400 i CROOK – Krótka historia pewnego projektu- Zbigniew Czerniak
www.alchetron.com

Geniusz o niezwykłym życiu – Jacek Karpiński, K-202 początek końca

Na Targach Poznańskich w 1971 r. inżynier Jacek Karpiński spotkał się z I sekretarzem Edwardem Gierkiem, człowiekiem nr 1 w PRL lat 70. Ten obiecał mu pomóc w tym,  aby komputer K-202 mógł trafić do produkcji seryjnej, a potem do zakładów, biur,  a nawet domów, bo taki był zamysł Karpińskiego, aby K-202 stał się komputerem do szerokich zastosowań.

Reklama czy propaganda sukcesu komputera K-202

Pierwszymi, którzy faktycznie wspierali Karpińskiego w, jakbyśmy dzisiaj powiedzieli, reklamowaniu komputera, byli dziennikarze. Karpiński pokazał się w bardzo popularnym programie „Tele-Echo „, prowadzonym na żywo przez ówczesną gwiazdę telewizji Irenę Dziedzic, gdzie opowiedział o swoim nowym komputerze K-202. Pisano o  komputerze w gazetach i czasopismach. Największymi propagatorami maszyny Karpińskiego był Mieczysław Rakowski, przyszły premier rządu oraz Stefan Bratkowski, wpływowy dziennikarz, szef redakcji „Życia i Nowoczesności”, dodatku do gazety „Życie Warszawy”, w którym poruszano problemy ekonomiczne i techniczne. Bratkowski pisał o nowych technologiach, w tym o komputerach Karpińskiego, ale zrobił też coś więcej. Napisał notatkę propagującą komputer K-202, którą przekazał wszystkim członkom Biura Politycznego Komitetu Centralnego rządzącej partii PZPR, czyli osobom mającym większy wpływ na politykę i gospodarkę kraju niż członkowie rządu.


I sekretarz KC PZPR Edward Gierek i premier Piotr Jaroszewicz na Targach Poznańskich (fot. Bogdan Łopieński)

Napisał w tej notatce, że komputer Karpińskiego to rewelacja, jest mały, może pracować z prędkością 1,5 miliona operacji na sekundę ( w rzeczywistości było to maksymalnie 300 tys.), może współpracować z wieloma urządzeniami i, że przewyższa konkurencyjne komputery,  nie tylko z krajów obozu socjalistycznego, ale z całego świata, a co za tym idzie zainteresowane są nim największe korporacje elektroniczne jak np. japońskie Hitachi. Oczywiście chwalił inżyniera Karpińskiego. Było sporo w tym prawdy, ale jeszcze więcej marketingu, czy, jak wtedy mówiono, propagandy.

Szara rzeczywistość PRL-u

Reklama reklamą, a życie życiem. Rzeczywistość nie wygląda już tak dobrze. Prototyp K-202 miał być uruchomiony do końca 1970 roku, faktycznie ruszył pół roku później, a Anglicy otrzymali go rok po zawartym w umowie terminie czyli końcem 1971 roku, kiedy już miało być wyprodukowane 10 sztuk pierwszej serii K-202. Drugi egzemplarz trafił natomiast do  Komisji Ocen Maszyn Matematycznych, która decydowała czy komputer może trafić do produkcji seryjnej. Mieli problem z oceną maszyny, ponieważ Karpiński nie dostarczył planów urządzenia. Inną komisję, już końcem roku 1970, powołało Zjednoczenie MERA, kiedy okazało się, że Karpiński znacznie przekroczył zaplanowany budżet dewizowy, a chce dokonywać dalszych zakupów. Powołano tzw. „śląską” komisję, w skład której weszli profesorowie ze śląskich uczelni, ale nie zostali oni miło przyjęci przez inżyniera. Karpiński nie chciał im też udostępnić planów komputera, przez co maszyna nie została pozytywnie oceniona, a w związku z tym Zjednoczenie MERA cofnęło zgodę na wydanie kolejnej transzy dewiz na zakup podzespołów za granicą.

Karpiński tłumaczył się angielskim kooperantom, że nie dotrzymuje terminów właśnie przez brak środków ze zjednoczenia MERA, oraz tym, że nie chcą mu dać więcej etatów, choć w samym Zakładzie Doświadczalnym Mikrokomputerów zatrudniał już 52 osoby.


Jacek Karpiński i jego K-202 (fot. www.dobreprogramy.pl blog macminik)

W październiku 1971 r. odbyła się światowa wystawa komputerów w Londynie pod nazwą OLYMPIA, gdzie K-202 nie wywołał już takiej sensacji. Obok polskiego komputera podobne maszyny 16- bitowe wystawiły amerykańskie firmy DEC i Data General. Były to PDP-11 i Nova 1220, o podobnych parametrach, choć znacznie większe gabarytowo. Nie mniej konkurencja doganiała K-202.

Po targach i obejrzeniu K-202  Anglicy z MB Metals przedłużyli umowę współpracy z 1970 r. na następne 7 lat, zmieniając w niej tylko to, że za zakup części za granicą odpowiedzialny będzie PHZ Metronex, a nie jak dotychczas, Jacek Karpiński. Do tego zamówili 15 sztuk w pełni funkcjonalnych K-202, z pełnym oprogramowaniem, w tym m. in. programami Cobol, Basic, Fortran, z dostawą w 1972 r. Konkretnie maszyny miały  być dostarczone w 4 miesiące po otrzymaniu od MB Metals podzespołów elektronicznych do ich produkcji. Snuto przy okazji plany, że jeszcze w 1972 roku zostanie wyprodukowane  min. 100 komputerów, a w następnych latach 500 -1000 szt. rocznie. Było to trochę dziwne, zważywszy, że polska strona nie dostarczyła ani 10 umówionych komputerów na rok 1971, ani prototypu.

Problemy z prototypem i z walutami

Początkiem 1972 roku zamiast prototypu i 10 komputerów były wykonane zaledwie 4 sztuki i, można powiedzieć, że wszystkie były prototypami, bo żadnej w pełni nie dokończono. Ten, który trafił w końcu do Anglii, jako długo oczekiwany prototyp, wrócił z powrotem do kraju. Nie miał wszystkich przewidzianych w umowie funkcjonalności, ani nie miał pełnej dokumentacji, którą Anglicy mieli otrzymać na własność. Czyli po ponad roku pracy zespół Karpińskiego nie zrobił tak naprawdę nawet jednego, w pełni zgodnego z umową, komputera.

Jacek Karpiński oskarżał PHZ Metronex, że sabotuje jego prace, przez zwlekanie z zakupem podzespołów za granicą. Fakt, trwało to długo, bo musiano przestrzegać procedur. Inżynier, mając uprawnienia konsultanta Data Loop, zaczął zamawiać części na własną rękę, bez wiedzy Metronexu. Ale wkrótce Data Loop wstrzymał dostawy, ponieważ to Metronex dysponował środkami na zakupy zagraniczne, a nie wiedząc o samowolce Karpińskiego, nie regulował płatności. Karpiński obwiniła wszystkich o problemy z produkcją; Metronex o zbyt wolne zakupy części, dyrekcję Zjednoczenia MERA, że nie chce zwiększyć ilości etatów, Anglików, że nie przysyłają podzespołów na czas oraz, że nie wywiązują się z umowy dostarczenia oprogramowania do K-202, a w końcu, czy może raczej przede wszystkim, obwiniał klikę partyjno-urzędniczą, która miała przeszkadzać mu w produkcji komputera, celem obrony interesów innych producentów krajowych komputerów, a zwłaszcza wrocławskiego ELWRO.


Minikomputer K-202 w Muzeum Techniki w Warszawie (fot. Muzeum Techniki)

Z kolei inżynier był oskarżany o przekraczanie budżetu, zwłaszcza dewizowego, samowolne rozmowy z Anglikami, sabotowanie produkcji, a nawet podejrzewano go  o pracę na rzecz Anglików. Dowodem na to były plany logicznej struktury K-202, które znaleźli celnicy na Okęciu przeszukujący jego bagaże, kiedy wylatywał do Anglii. Tych dokumentów Karpiński nie przekazał polskiej stronie twierdząc, że ich nie ma albo, że Służba Bezpieczeństwa je zabrała. Po tym incydencie SB, podejrzewając Karpińskiego o pracę na rzecz Anglii, zaczęła go jeszcze skrupulatniej obserwować.

Mimo nieporozumień i niemałego bałaganu, prace nad 15 sztukami komputera K-202 ukończono i w lipcu trafiły one do firmy MB Metals. Brytyjczycy po testach zwrócili je z reklamacją. Okazało się, że są to maszyny albo źle zmontowane, albo mają wadliwe podzespoły, a poza tym mieli uwagi co do jakości oprogramowania.

Karpiński zgodził sie na poprawki w terminie 30 dni.

Po 2 latach  pracy zespołu Karpińskiego i wydaniu milionów złotych wciąż nie było na rynku ani jednego sprawnego komputera K-202.

Jak się skończyła historia nieprzeciętnego komputera – o tym za tydzień.

Ciekawostka, znowu finansowa

W ciągu 2 lat pracy, kiedy w sumie wykonano 19 mikrokomputerów K-202, wydano na ich produkcję olbrzymie środki.

 

Otwarto przy zakładach ERA Zakład Doświadczalny Mikrokomputerów zatrudniający 52 osoby. Dyrektor Jacek Karpiński zarabiał 20 tysięcy złotych miesięcznie, inni specjaliści też musieli mieć dobre pensje. Na pewno znacznie większe niż średnia pensja krajowa – 2,5 tys. złotych.  Na same podzespoły kupowane za granicą wydano 3.3 mln dolarów. Jak się podaje, poza dewizami, na produkcję K-202 wydano ponad 160 mln zł.


Fragment gazety z 1972 roku zachwalającej komputer K-202 (fot. www.dobreprogramy.pl blog macminik)

Jeden komputer miał kosztować na rynku 6,8 tysiąca USD, ale należy pamiętać, że zgodnie z umową część komputerów miała być własnością Brytyjczyków. Ale nawet gdyby cały zarobek z partii 19 komputerów była zyskiem polskiej strony to wyniósłby  129 tysiące USD.

Jak się ma 129 tysięcy USD i obietnice przyszłych zarobków do wydanych w ciągu 2 lat 3,3 mln USD i 160 mln złotych?

Nie ma się co dziwić, że Służba Bezpieczeństwa rozpoczęła sprawę o kryptonimie „Procesor”, która miała na celu sprawdzenie czy inżyniera Karpińskiego można postawić w stan oskarżenia. W grę wchodziła sprawa sabotażu, praca na szkodę polskiego przemysłu, a nawet współpraca z obcym wywiadem. Jak to dzisiaj młodzież mówi : „było grubo”.

G. Shamot

 

 

 

Źródła
=================
„Działania służb specjalnych Polski Ludowej wobec inżyniera Jacka Karpińskiego w latach 1950–1990” – Adam Kochajkiewicz
„Ocalić od zapomnienia K-202” E. Jezierska-Ziemkiewicz, A. Ziemkiewicz
„Wspomnienia konstruktora komputerów w czasach PRL” – Elżbieta Jezierska-Ziemkiewicz
„Geniusz i świnie. Rzecz o Jacku Karpińskim”- Piotr Lipiński
www.legendy-prl.pl
www.dobreprogramy.pl- blog macminik